Kanibal z Milwaukee
Nekrofil, pedofil, sadysta i alkoholik. Jeffrey Dahmer, nazywany kanibalem z fabryki czekolady, twierdził, że mordował, by nie czuć się samotnym. W pewien sposób różnił się od innych seryjnych morderców – nie lubił zabijać.
W upalną lipcową noc 1991 r. dwóch policjantów patrolowało jedną z uboższych dzielnic Milwaukee. Okolice Marquette University znane były z przestępczości i nocnych burd. Widok słaniającego się czarnoskórego mężczyzny zakutego w kajdanki nie wydał się im niczym zaskakującym. Policjanci postanowili sprawdzić, czy podejrzany mężczyzna nie jest narkomanem zatrzymanym wcześniej przez inny patrol. Okazało się, że człowiek ten jest bardziej przerażony niż odurzony. Przedstawił się jako Tracy Edwards i opowiedział, że napastował go jakiś blondyn. Najpierw zaprosił na drinka i wszystko wyglądało na dobrze rokującą randkę. Jednak po pewnym czasie poczuł dziwną senność, choć twierdził, że wcale nie wypił za dużo. Zaczął tracić świadomość. Gdy poczuł, że został zakuty w kajdanki, natychmiast otrzeźwiał. Blondyn zachowywał się coraz dziwniej. Groził mu nożem i powtarzał: „Wydrę ci serce i zjem je". Tego było już za wiele. Tracy wyrwał się i uciekł.
Początkowo policjanci myśleli, że to tylko kłótnia homoseksualistów. Podobne zdarzenia były w tej okolicy na porządku dziennym. Postanowili jednak sprawdzić, kim jest ten „niesamowity gość". Zabrali Edwardsa pod wskazany adres. Otworzył im spokojny biały mężczyzna o jasnych włosach i sympatycznym uśmiechu. Był wysoki, przystojny i czarujący. Jego opowieść wydawała się spójna...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta